Kolejny rok za nami. Nie powiem, żeby był to jakiś spektakularny rok, choć obfitował w takie wydarzenia. Czuję jednak, że mogłem zrobić w nim dużo więcej i działać dużo lepiej. Może takie krytyczne podsumowanie będzie dla mnie dobre, żeby kolejny 2020 rok rozpocząć z nową energią?
Mikro zachwyty
W tym roku sporo myślałem o zachwytach. Z biegiem lat, coraz bardziej doceniam i pamiętam chwilę, w którym czułem się błogo. Generalnie jestem osobą, która szybko zapomina złe rzeczy i pamięta głównie te dobre chwile. Ale w tym roku, w końcu zacząłem dostrzegać i doceniać te naprawdę wyjątkowe chwilę. Ach te dorastanie.
Muszę przyznać, że w tym roku zdarzyło się kilka naprawdę wyjątkowych rzeczy, które często zapierały dech, inspirowały, wprowadzały do życia spokój i po prostu sprawiały szczęście. Chwile „w drzewach”, gdy z Martą pałaszowaliśmy śniadanie patrząc na las, obserwowanie zachodu słońca i burzy w tle nad Dunajem w Budapeszcie. Czy listopadowa kolacja w restauracji z gwiazdką Michelin. Chciałbym, żeby w 2020 roku było ich dużo więcej. Dużo więcej.
Podróże
To był chyba najintensywniejszy rok pod względem podróży. Niby, w listopadzie czułem lekki niedosyt, ale jak wróciłem do zdjęć to naprawdę zrobiło na mnie to wrażenie, ile miejsc odwiedziliśmy w tym roku.
W lutym byliśmy w Nałęczowie na weekendowym wypadzie „W drzewach”. Weekend w domku na drzewie, z widokiem na las, pysznymi śniadaniami, widokami i chilloutem. To była fajna okazja do zregenerowania baterii. W marcu odwiedziliśmy Trójmiasto i zobaczyliśmy spektakl „Wiedźmin” w Teatrze Muzycznym. Idealnie sobie to przypomnieć, gdy w grudniu Netflix wypuszcza serialowego Wiedźmina.
Ostatnie lata w okresie majówkowym spędzaliśmy w Łomży lub w Płocku. Tym razem wybraliśmy się do Berlina. Byłem kiedyś w Niemczech, ale nie miałem okazji zobaczyć jeszcze stolicy. Te kilka dni było dla nas intensywnych i czuję, że fajnie byłoby jeszcze tam wrócić, bo zostało nam sporo do zobaczenia i przeżycia.
W sierpniu przyszedł czas na urlop – tym razem postawiliśmy na Budapeszt. Nie sądziłem, że stolica Węgier może się równać z Wiedniem, ale na miejscu naprawdę byłem pod wrażeniem.
Dwie większe podróże i kilka mikro wycieczek. Co prawda, jestem jeszcze „głodny” wyjazdów, ale muszę przyznać, że ten rok był naprawdę fajny pod tym względem. W 2020 roku chciałbym postawić bardziej na te mikro podróże i przygody. I przynajmniej jeszcze raz wybrać się w podróż z bratem.
Programowanie
Z samą nauką programowania mam chyba największy żal do siebie. W sierpniu, będąc jeszcze na urlopie kończyłem wszystkie projekty w ramach kursu. We wrześniu jeszcze dłubałem w swoim projekcie – ale potem przez to, że mnie rozłożyło chorobowo, odpuściłem trochę. I teraz męczy mnie ten brak progresu. Dlatego jeszcze w grudniu, chciałbym odświeżyć projekt aplikacji do zarządzania budżetem domowym i od stycznia ruszyć z większą parą.
Książki, filmy i seriale
W 2013 roku w kinie byliśmy 26 razy. W 2016 – 24, ale już w 2018 na kinowym ekranie obejrzeliśmy tylko 7 filmów, a w 2019 tylko… 4. Niestety. Wpłynęło na to wiele rzeczy, między innymi to, że nasz pies Bajka szczekała, gdy nas nie było. Przepracowaliśmy to na kilka sposób i w końcu, udało się temu zapobiec. Teraz może uda się trochę częściej wybierać do kina.
Trochę lepiej było z czytaniem książek. Choć wynik nie jest zadowalający to rzutem na taśmę w 2019 roku przeczytałem 8 książek. Mało, zwłaszcza że były lata, że czytałem dwa, a nawet trzy razy więcej. Co ciekawego i godnego polecenia przeczytałem w tym roku?
- Sapiens – od zwierząt do bogów – Yuval Noah Harari – niby książka omawiająca rozwój człowieka, ale tak naprawdę to analiza tego, co mamy teraz na podstawie tego, co działo się w przyszłości. W bardzo fajnej formie pokazane, że jest przyczyna, to jest i skutek jakiegoś działania.
- Psi dar – Claire Guest – interesująca książka o psim węchu i jego możliwościach. Autorka na podstawie swojej historii opowiada o niesamowitych zdolnościach psów do diagnozowania chorób
- Jak działa Google – dla osoby, która naprawdę lubi produkty Google, to książka, która wiele wyjaśnia. Bardzo fajnie pokazane jest podejście firmy do pracowników, ich rozwoju, rekrutacji i decyzyjności
- Hygge. Duńska sztuka szczęścia – Tourell Soderberg Marie – książka, która na sam koniec roku mocno mnie wyciszyła i zwróciła uwagę na to, co gdzieś tam w głowie kiełkowało (mikro zachwyty, drobne przyjemności itp.)
W minionym roku dominowały u nas seriale – kilka z nich naprawdę ciekawych. Czasami zżerają sporo czasu, ale jest wieczorem usiąść razem i obejrzeć coś dobrego. Pewnie w 2020 roku tyle już nie będziemy oglądać, ale jeśli pojawią się jakieś perełki – czemu nie.
Projekty
Tutaj w ciągu roku mocno zmieniało się moje podejście. Nadal przez głowę, leci wiele pomysłów na różne działania. Postanowiłem jednak, że nie będzie na hip hip hura wszystkiego robił, ale mocno filtrował to, co robię. Czas nie jest z gumy, a jeśli coś nie przynosi już efektów i radości, to po co to na siłę ciągnąć. Tym sposobem, w połowie roku odpuściliśmy z bratem projekt Płock Żyje.
Kulinarny Olsztyn nadal się rozwija. Ponad 1300 osób obserwujących profil na Facebooku, prawie 700 na Instagramie i rosnąca liczba użytkowników odwiedzających stronę www. To cieszy. W 2020 roku chciałbym wrócić z raportem na temat Olsztyna, a także rozpocząć kilka ciekawych akcji. Zobaczymy, jak wyjdzie – czy znajdą się partnerzy do współdziałania i starczy pary, żeby pociągnąć to jak planuje. Kluczem jest więc odpowiednie planowanie, nad czym pracuję w wolnym czasie.
Pozostał mi jeszcze blog. Kiedyś miałem ciśnienie, aby na nim zarabiać. Ale przecież zawsze dużo bardziej priorytetowo stawiałem pracę marketingową. Takie podejście nigdy nie miało szans (potrafię to ocenić dopiero z perspektywy czasu). Dlatego nie planuję już tekstów, jak kiedyś oraz nie szukam firm do współpracy. W końcu zacząłem traktować blog, jako miejsce do upustu swoich przemyśleń, a nie potencjalny zarobek. Na razie wiszą jeszcze reklamy Adsense – ale tylko po to, aby dorzucać coś do serwera i domen. Do tego stoi subdomena, w której będę opisywał rozwój swoich projektów programistycznych.
Podsumowując
Powtórzę to, co napisałem na początku: Nie powiem, żeby był to jakiś spektakularny rok, choć obfitował w takie wydarzenia. Czuję jednak, że mogłem zrobić w nim dużo więcej i działać dużo lepiej.
Przede wszystkim, sporo czasu przebimbałem na chorowanie, granie na komputerze czy seriale. Choć miałem jakieś plany, to z wielu z nich zrezygnowałem, wymyślałem nowe i sam generowałem chaos. To się musi skończyć i początek roku, to w dużej mierze będzie moja praca nad produktywnością.
Ale też, rok 2020 to będzie rok, w którym chciałbym mocno postawić na samorozwój, dostrzeganie drobnych rzeczy i przyjemności. Nawet najmniejszych. Z rodziną, przyjaciółmi. Trochę zainspirowany hygge, mikro przygodami i zachwytami.