Uff. 2020 dobiega końca. Wypuszczam jednak powietrze raczej spokojny, bo udało mi się go przejść raczej suchą stopą. Mimo to, był jednak dla mnie to rok męczący. Znowu na koniec roku czuję niedosyt, ale odsuwam od siebie poczucie niezadowolenia. Zrozumiałem bowiem, że przeskoczyło mi coś w głowię i pojawiło się w niej kilka myśli, które powinny kiełkować w 2021 i latach późniejszych.
2020 to dla mnie rok pełen potknięć, ale na szczęście uniknąłem większych wywrotek. Najłatwiej byłoby zwalić wszystko na koronawirusa i pewnie ziarno prawdy w tym będzie, że trochę mi w planach namieszał. Ale patrząc na ten rok, analizując poszczególne sytuację wiem, że dużo bardziej chodziło o moje decyzje.
Mikro zachwyty
Początkowo pomyślałem – kurde, w tym roku nie było za dużo tych zachwytów. Potem, jak zacząłem bardziej wspominać pojawiła się taka myśl – ale hej, przecież chodzi o mikro zachwyty. Drobne rzeczy, które sprawiły, że się uśmiechnąłem, zatrzymałem, doceniłem i je zapamiętałem. Przecież mimo tych wszystkich ograniczeń, takich sytuacji było naprawdę sporo. Mimo wszystko, gdy wracają to od razu sprawiają ciepło w duszy.
I takie wspomnienie mam, gdy z Martą i Bajką odkrywaliśmy piękne miejsca w okolicy Olsztyna. Pandemia ograniczyła nasze plany wyjazdowe, ale dała nam szansę na małe eksploracje w okolicy. Zachwycaliśmy się spokojem w Orzechowie i w tym samym miejscu z naszymi przyjaciółmi wędrowaliśmy w deszczu. Bawiła nas reakcja Bajki, gdy pierwszy raz zobaczyła sarny. Szukaliśmy śladów zwierząt na leśnej ścieżce. Odpoczywaliśmy nad morzem. I spędzaliśmy ze sobą dużo czasu – teraz jeszcze bardziej doceniam to, że siedząc przy jednym biurku, mogłem zerkać na nią znad monitora.
A i przecież tuż przez pandemią – razem tworzyliśmy burgery na warsztatach, odkryliśmy jedną z najlepszych restauracji w regionie, a ja uczyłem się palić w kominku. Z każdym rokiem, coraz bardziej rozumiem ideę mikro zachwytów. A teraz, jeszcze bardziej doceniam takie podsumowania, w których można cofnąć się do tych chwil.
Podróże
Na koniec 2019 roku napisałem W 2020 roku chciałbym postawić bardziej na te mikro podróże i przygody. I jak widać, mimo wszystko co nie co się z tego udało. Na początku roku byliśmy w Szelągówce pod Mrągowem. Zrobiliśmy sobie szybkie wypadki do Reszla, Świętej Lipki i dwóch restauracji. Tam też było nasze odkrycie – We Młynie z fantastycznym jedzeniem. Potem przyszła pandemia i nasze plany musiały zostać odłożone. W tym roku rozważaliśmy podróż Estonia/Łotwa. Nie wyszło, ale nie ma tego złego – odłożymy więcej na kolejną podróż.
Urlop upłynął nam na odwiedzinach Trójmiasta – tym razem bardziej od strony Gdyni. Unikaliśmy tłumów i udało nam się spędzić fajne chwile. Lubię morze, ale przez ten rok jeszcze bardziej tęsknie za widokiem gór.
Małe niepowodzenie w tym temacie, to brak kolejnej wycieczki-przygody z bratem. Mam nadzieję, że pod tym względem sytuacja w 2020 roku się unormuje i będziemy mogli wybrać się za granicę, w góry i zobaczyć coś ekscytującego.
Programowanie
Na koniec 2019 miałem żal do siebie, że za bardzo nie ruszyłem w tym temacie. Nie powiem, żeby ten 2020 był jakoś zdecydowanie był lepszy, ale czuję, że trochę ruszyłem z miejsca. Na początku roku stwierdziłem, że spróbuje czegoś innego i zrobiłem dwie rzeczy w oparciu o JavaScript i Node.js. Pierwszą była crawler, który po połączeniu z Twitter API wyciągał dane wskazanych użytkowników. Odłożyłem to jednak na półkę bez upubliczniania. Nie wiem, jeszcze, co z tym zrobić – na pewno wymagałby trochę dopracowania wizualnego.
Drugi projekt to bot na Discorda z prostymi komendami, cronem. Nic większego – po prostu, gdy się go wywoła to odpowiada we wskazany sposób. Uczenie się jednak, jak działa biblioteka Discorda, uruchamianie projektu na swoim serwerze – dało mi to jednak trochę zabawy. W związku z tym, że bot jest powiązany z grą Torn i faction, w którym jestem – cały czas spisuje pomysły na jego rozwijanie. Zobaczymy, gdzie mnie to zaprowadzi. Na razie projekt jest gotowy i uruchomiony, ale wymaga kilku poprawek i rozwijania.
No i finalnie – wróciłem do Javy. Próbowałem przez chwilę zagłębić się w PHPa, ale jednak Java naprawdę mi leży i pisząc w tym języku, czuję się spoko. Postanowiłem rozruszać skostniałe rzeczy, a nadarzyła się do tego okazja – dwa projekty, które w końcu robię z kimś, a nie sam. Uczę się przy tym sporo, walczę z problemami. Koniec roku był jednak bardzo intensywny pod względem innych rzeczy, więc ostatnie dwa miesiące trochę zwolniłem. Liczę, że w 2021 wejdę pod tym względem z nową energią i będzie on przełomowy dla mnie.
Książki, filmy i seriale
W kinie byliśmy dwa razy na początku roku. Szaleństwa nie było, ale prawda jest taka, że wieszczę słaby los kinom. W tym roku postawiliśmy więc na streamingi. Chyba żadna z nowości nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Za to, dzięki poszerzaniu oferty streamingów odkryłem stare filmy… „Zapach kobiety”, „Patch Adam”, „Gorączka” czy „Ruchomy zamek Hauru” (i inne filmy ze Studia Ghibli). No coś wspaniałego. Z nowości chyba tylko premiera „Hamiltona” mnie zachwyciła, ale to… nagranie spektaklu teatralnego.
Seriali obejrzeliśmy dużo więcej. Nasze odkrycie to bez wątpienia „Modern family”. Nie wiem, dlaczego tak późno zdecydowaliśmy oglądać ten serial. Oglądaliśmy też Dom z papieru – jak zwykle spoko. No i Wiedźmin – obejrzany, ale bez większych zachwytów.
Za to w 2020 zacząłem więcej czytać. 8 książek z 2019 roku spokojnie przebite i właśnie czytam 19 książkę. Co ciekawego i godnego polecenia czytałem w tym roku?
- Trylogia czarnego maga – zacznę od fantasy. Trylogię Trudi Canavan czytałem pierwszy raz w podstawówce lub już w gimnazjum. Bardzo się wciągnąłem w opowiadaną historię i postanowiłem odświeżyć ją sobie. Znowu bawiłem się świetnie, choć teraz z wiekiem już nie czuję, żeby była przełomowa. Od dobry, fajny przerywnik.
- Subtelnie mówię F**k! – książka o tym, jak podchodzić do niektórych rzeczy. Nie było w niej nic odkrywczego, czego bym już nie wiedział. Mimo to, jak z dystansem spojrzy się na swoje życie i opisywane rzeczy to widać, jak wiele trzeba zrobić, żeby było lepiej.
- Netflix. To się nigdy nie uda – lubię czytać biznesowe historie. Początki Netflixa opisane przez jego założyciela Marca Randolpha były niesamowite. Książkę czyta się jednym tchem, w wielu miejscach mówiąc „wow, jak to się zmieniło” lub „no jasne, że to ma sens”. Dodatkowo podjarałem się, bo mam w zwyczaju pisać maile do autorów z przemyśleniami i Randolph (lub jego asystent) krótko, ale jednak odpisał!
Ja
Muszę przyznać, że 2020 był dla mnie przełomowy. W skrócie – jest mnie prawie 25 kg mniej. Tyle ubyło od lutego. Miałem kilka podejść do siłowni, trenerów. Miałem zjazdy wagi, ale szło to jak krew z nosa, a i mi chęci przy małym progresie zaczynało brakować. Wiedziałem, że klucz brzmi w tym, co jem. Postanowiłem się „ogarnąć”. Najpierw zdecydowałem się na wsparcie dietetyka. Nowe jadłospisy, ale przede wszystkim budowanie nawyków, zwracanie uwagę na to, co jem i ile. Nie jest idealnie. Lubię jeść w restauracjach. Lubię te wszystkie niezdrowe rzeczy. Czasami się zapomnę, ale stabilnie z wagą lecę w dół. I przede wszystkim zdrowo. Nie czułem się osłabiony, humor ciągle dopisywał (no może były gorsze momenty, jak waga zamiast w dół, skoczyła w górę). W listopadzie przez chwilę korzystałem z pomocy trenera personalnego, ale chwilowo to wstrzymałem. Muszę działać w swoim tempie i dostosować ćwiczenia do innych zajęć. W każdym razie – osiągnąłem cel, który zamierzyłem.
W 2021 roku pewnie jeszcze kilka kilogramów zrzucę, ale skupię się przede wszystkim na budowie mięsnie. Muszę zbudować sobie nawyki regularnych ćwiczeń. Chciałbym też dalej grać w squasha. To moje odkrycie drugiej połowy roku. Uwielbiam ten sport, bo idzie się porządnie zmęczyć, ale wyrzucić też z siebie złą energię.
Co jeszcze – przez kilka tygodni brałem korepetycje z angielskiego. Nie wiem, czy w 2021 do tego wrócę, ale dało mi to trochę pewności językowej.
Na pewno muszę popracować nad swoimi reakcjami – nie wiem, czy to przez natłok spraw czy co, ale łatwo przychodziło mi irytowanie się. Czas to zmienić przez wzgląd na siebie, ale też innych.
Projekty
Już rok temu zacząłem odchodzić od brania na siebie za dużo rzeczy. No i w 2020 wyciąłem wszystko, co nie sprawia mi już frajdy. Nie mówię już, że prowadzę blog, bo praktycznie go zaorałem. Zostawiłem sobie miejsce na pisanie podsumowanie, przemyśleń – ale nie jest to już dla mnie coś wiążącego.
- Kulinarny Olsztyn – projekt żyje, rozwija się. Jeśli miałbym podsumować to powiedziałbym, że jednak za wolno. Na Insta obserwuje nas już ponad 1000 osób, na FB ponad 1500. Pod tym względem jest dobrze, ale czuję, że jest tam przestrzeń i potencjał na więcej. Muszę bardziej pomyśleć, co będzie się działo z KO w 2021 roku.
- Torn – moje odkrycie tekstowa gra przeglądarkowa. Wciągnąłem się w nią, ale głównie dlatego, że dziennie nie trzeba przy niej spędzać całego czasu. Druga rzecz to planowanie kolejnych działań i ruchów, a trzecia rzecz, która mnie przy Tornie trzyma to fantastyczni ludzie, których poznałem w swojej faction (gildia, klan, zespół).
- Instagram – w 2019 roku miałem zajawkę na zdjęcia robione telefonem. Kilka w 2020 fajnych zrobiłem, ale bardzo mało ich wrzuciłem. Trzeba odkurzyć trochę Insta.
- Podcast „Odgrzewane kotlety” – zaczęliśmy w tym roku z Perezem nagrywać podcast o popkulturze. Dobrze się przy tym bawiliśmy, ale najpierw pandemia, a potem to, że miałem na głowie za dużo rzeczy spowodowały, że nagraliśmy tylko kilka odcinków. Myślę, że w 2021 roku, gdy dogramy finalną formułę i ruszymy z kopyta, to może być fajne miejsce, żeby upuścić swoje przemyślenia filmowo-serialowe.
2021
Myślałem, jak podzielić się z Wami planami na ten rok. Ale 2020 pokazał, że trudno jest coś planować. Dlatego w nadchodzącym roku, chce po prostu dać z siebie wszystko.